Jak znalazłam swoją wymarzoną suknię ślubną?

26 lipiec 2019
Agnieszka Okularczyk

Pierwsze moje podejście do sukien ślubnych rozpoczęłam z moją bratową. Było to ponad rok przed ślubem. Wszystkie ekspedientki wspominały, że to za wcześnie na poszukiwanie sukni i żebym zgłosiła się za kilka miesięcy przed, wtedy też będą nowe kolekcje.

Niemniej jednak po 2 miesiącach nie odpuszczałam tematu i zdecydowałam umówić się na przymiarkę. Byłyśmy pewne, że im wcześniej zaczniemy, tym łatwiej będzie nam określić pasujący krój sukni, dekolt i inne elementy.

Poszukiwania idealnej sukni ślubnej

Jako pierwszy wybrałyśmy salon Madonna w Katowicach. Pamiętam, że rozpoczęłam od mierzenia sukien tiulowych i tych w literę A. Jak większość Panien Młodych marzyłam, aby wyglądać niczym księżniczka z bajki Disney’a :)

Po przymiarce kilku modeli ciągle czułam, że coś mi nie pasuje. Miałam wrażenie, że wyglądam w nich infantylnie i jedynie podkreślają moją dziecięcą urodę. Poprosiłam jeszcze o suknię gorsetową, ponieważ kiedyś zachwycałam się kreacjąą ślubną Mariny Łuczenko i jak łatwo się domyśleć... uparłam się, że chcę identyczną :) Niestety, model gorsetowy podkreślał moje szersze ramiona, więc całkowicie z niego zrezygnowałyśmy.

Podłamana tym faktem, mierzyłam kolejne fasony. 

Wiedziałam, że klimat rustykalny nie jest moim wymarzonym, więc w myślach, odrzuciłam wszelkie rustykalne, proste modele. Niemniej, mój głos doradczy w postaci bratowej, cały czas namawiał mnie, abym chociaż przymierzyła jedną taką sukienkę. Tak też zrobiłam….pomyślałam, że w końcu nie będę miała więcej okazji, aby mierzyć suknie ślubne. Wybrałyśmy 3 modele, choć sam fason nie leżał źle, to nie było tym czego szukałam, ale dzięki temu odkryłyśmy kolejne elementy, które nie pasowały do mojej figury i typu kolorystycznego m.in. cienkie ramiączka, dekolt w łódkę, a przede wszystkim muślinowy dół !!!!! - wyglądałam w nim okropnie. Co gorsza, każda z nich była biała lub śmietankowa i... w każdej wyglądałam jak w koszuli nocnej.

Tym sposobem przeszłyśmy do mierzenia sukien obcisłych i rybek.

Poprosiłam ekspedientkę o suknię podbitą kolorem cielistym lub pudrowo-różowym. Jako pierwszą otrzymałam sukienkę Milla Nova Delicia i okazała się strzałem w dziesiątkę. Opadające ramionka były niesamowicie zmysłowe, suknia z uwagi na obłe kształty i grubą gipiurę, pięknie zaokrąglała wąskie biodra i przede wszystkim… wreszcie wyglądałam ślubnie. Każda kolejna suknia nie zachwycała mnie już tak bardzo i w każdej, moja filigranowa sylwetka, gubiła się przy nadmiarze koronki albo wielkości wzorów. Tak więc ustaliłyśmy najważniejsze elementy, które idealnie do mnie pasowały i o dziwo wszystkie spełniał model Delicia, ale żeby nie było tak kolorowo… wymyśliłam, że nie podoba mi się motyw liści na ramionach i chciałabym dokładnie taką, ale z bardziej elegancką gipiurą.

Nie ukrywam, że mojej bratowej zrobiło się słabo, ponieważ uważała, że wszystko w tej sukni jest idealne, motyw liści jest bardzo oryginalny i stwierdziła, że ciężko będzie mi znaleźć taką, jak sobie uwidziałam zwłaszcza, że sama miała przeboje ze swoją suknią ślubną i wie z czym to się je.

No cóż…. nie przekonywały mnie jej argumenty i zdecydowałam, że będę szyć swoją wymarzoną suknię u krawcowej!

Szycie sukni ślubnej - strzał w dziesiątkę?

Dostałam namiary na fantastyczną krawcową, pokazałam jej zdjęcie jeszcze jednej sukni, która spodobała mi się w internecie - sama już nie wiedziałam, która podoba mi się bardziej i potrzebowałam porady.

Znalazłyśmy gipiurę niemal identyczną jak ta ze zdjęcia i w pełni entuzjazmu zaczęłyśmy szyć. W planie było połączenie obu sukien: tej znalezionej ze zdjęcia i Milla Nova Delicia. Odbyłyśmy sporo spotkań, przymiarek, ale z każdą kolejną byłam coraz mniej zadowolona. Absolutnie nie wynikało to z faktu, że krawcowa popełniała jakieś błędy, ale dlatego, że zobaczyłam po raz pierwszy, jak ta gipiura ze zdjęcia na mnie leży.

Nie wyglądała źle, ale jednak nie było to tym, czego się spodziewałam. Byłam kompletnie załamana, zwłaszcza, że do ślubu zostały mi około 2 miesiące i już wiedziałam, że szycie to nie był dobry pomysł. Uświadomiłam sobie również, że choć szyję inną sukienkę, (bo w zasadzie bardziej przypominała tą ze zdjęcia) cały czas porównuje ją do tej salonowej Delici. Długo zastanawiałam się co mam zrobić, ponieważ z szycia nie mogłam już zrezygnować, a żal było mi wydać pieniądze na drugą suknię.

Używana suknia ślubna?!

Przyznam szczerze, zbawieniem w tej sytuacji był mój obecny mąż, który powiedział, że to wyjątkowy dzień i jeżeli naprawdę lepiej czuję się w Delici to mam nie zwracać uwagi na pieniądze i po prostu ją kupić. Porozmawiałam jeszcze chwilę z bratową, która również przyznała mu rację i nie czekając ani minuty, znalazłam oferty z sukniami używanymi i dzwoniłam do wszystkich dziewczyn, które sprzedawały Delicie z cielistą podszewką. Było już za mało czasu, aby zamówić nową z salonu, więc jedynym moim ratunkiem były suknie używane.

Udało mi się dostać moją wymarzoną sukienkę, oddałam ją do zwężenia i wtedy przekonałam się, że to ta jedyna. Prezentowała się tak, jak widzieliście w poprzednim artykule.

Poniżej umieszczam zdjęcia sukni, którą szyłam, abyście miały porównanie :)

Jak widzicie, z sukniami ślubnymi są różne przeboje, zwłaszcza, gdy jest się osobą niezdecydowaną jak ja. Jeśli miałabym dać Wam jakąś radę, to faktycznie mierzcie wszystkie fasony sukien w salonie, ponieważ - tak jak w moim przypadku - może okazać się, że Wasza wizja nie zawsze jest najlepszym wyborem. Ponadto, macie możliwość porównania nawet najdrobniejszych elementów i dużo łatwiej będzie Wam określić co najpiękniej podkreśla Waszą figurę. Nie obawiajcie się również kupować sukni używanej, zwłaszcza jeśli jest w naprawdę dobrym stanie.

Z perspektywy czasu uważam, że nie ma sensu przepłacać za nową z salonu. Jeśli tylko macie zaufaną krawcową i wybrany model sukni, warto zaoszczędzić czasem nawet 2-3 tys. zł i dołożyć je do podróży poślubnej :) 

Jak idą Wasze poszukiwania idealnej sukni ślubnej? Też macie takie przygody, czy wszystko idzie gładko? :)


Więcej o doświadczeniach z mojego ślubu przeczytasz tutaj:

Połączenie ślubu militarnego z elementami stylu glamour
Złote zaproszenia DIY


Średnia

3.5

Oceń mój artykuł

Zobacz także

16 wrzesień 2018

Komentarze

fajna ta uszyta suknia, kupno drugiej było stratą pieniędzy, ale... jak ktos ma dużo pieniedzy... to niech nawet 3 kupuje.. swoją drogą chyba ciezko zacząc tak wcześnie szukac sukni.. rok przed ślubem to my zastanawialismy się nad terminem i salą.. suknie ok 4-5 miesiecy przed,
~Gosia 26 lipiec 2019 23:12 odpowiedz