O wątpliwościach panien i panów młodych
Dzisiaj nie będę poruszać kwestii organizacji ślubu czy wesela. Dzisiaj chcę opowiedzieć trochę o relacjach pomiędzy narzeczeństwem, a szczególnie o wątpliwościach, które czasami kiełkują w naszych głowach.
Zazwyczaj też zostają niewypowiedziane, żeby nie prowokować konfliktów.
Czy to dobrze? Przekonajmy się.
Kiedy przyjmujemy oświadczyny lub oświadczamy się, decydujemy się na życie z tą jedną osobą przez resztę naszego życia. Zazwyczaj jesteśmy wtedy dosyć młodzi i jeszcze wiele życia przed nami.
Na początku jest ekscytacja i euforia – przygotowania idą pełną parą, oglądamy inspiracje, rozmawiamy ze znajomymi, cieszymy się z nadchodzącego dnia. Czasami jednak, kiedy leżymy nocą w łóżku coś męczy nas z tyłu głowy. Taka mała szpilka, która uwiera i pyta – czy jesteś pewny, że to ta jedyna? Czy jesteś pewna, że chcesz z nim spędzić resztę życia?
Czy to znaczy, że nie kocham?
Boimy się takich myśli. Mamy zakodowane, że nie mamy prawa mieć żadnych wątpliwości. I właśnie w tym miejscu chcę wam powiedzieć – to zupełnie normalne. Możemy szalenie się kochać, spędzać ze sobą czas, dogadywać się w każdej kwestii, prowadzić cudowne życie i nie wyobrażać sobie dnia bez drugiej osoby. Mimo tego, ślub to decyzja z założenia na całe życie.
Co to zmienia? Zaczynamy zastanawiać się nie tyle nad relacją, ale nad własnym życiem. Czy przeżyłem już wystarczająco? Czy znam mojego partnera wystarczająco dobrze? Czy będę z nią szczęśliwy? Czy jestem w stanie chodzić na kompromisy i być już na zawsze? Nie ma nic złego w tym, że się boimy. Tak wielka zmiana i oddanie się w jakimś stopniu drugiej osobie, wiązanie się prawnie lub przez Bogiem, w przyszłości dzieci. Są to zobowiązania i o co najważniejsze – zmiany.
Wszyscy w mniejszym lub większych stopniu boimy się zmian, bo nie wiemy co tak naprawdę przyniosą. Najbezpieczniej czujemy się w stabilnej sytuacji, którą znamy.
Co z tym zrobić?
Co najważniejsze, moim zdaniem – rozmawiać. Nie ma nic złego w tych wątpliwościach i to wcale nie oznacza, że coś jest nie w porządku. Może dla spokojnej głowy warto przedyskutować jakieś kwestie przyszłości, które nie dają spokoju?
Pomówić o finansach, dzieciach, wspólnych planach. Ustalić plan jak będziecie dbać o waszą relacje przez najbliższe lata. Zobowiązać się do randkowania i spontanicznych buziaków. Przypominać sobie ciągle o tym, pytać o wątpliwości drugiej strony. Docierać się i nie wstydzić rzeczy, które mamy w głowie.
Co, jeśli zmienię zdanie?
Może okazać się, że po godzinach przemyśleń, okaże się, że jednak nie wyobrażacie sobie życie z drugą osobą. Mimo wszystko, radziłabym nie działać zbyt pochopnie. Spróbować dotrzeć do sedna problemu, odpowiedzieć sobie na pytanie – dlaczego tak uważam? Czego się boję? Co mi przeszkadza? I wszystkie te kwestie dokładnie i dogłębnie omówić.
Tak naprawdę to może nie być nasza świadoma i racjonalna decyzja, ale właśnie myśli o wycofaniu się będą spowodowane strachem przed zmianą i zobowiązaniem.
Jeśli jednak mimo wszystko nie uda się dojść do porozumienia, pamiętaj, żeby robić zawsze to, co daje ci szczęście.
Wtedy na pewno wszystko się poukłada.