Dlaczego lubię wesela?

31 październik 2017
Karolina Kosmala

Wiele osób, mając przed sobą wesele przyjaciół czy członków rodziny, zapytanych o to, czy mają ochotę na nie iść przewraca oczami i mówi: „nie lubię wesel”.

Cóż. Są oczywiście minusy: prezent to spory wydatek, czasami trzeba przejechać kawał drogi, żeby dotrzeć do sali weselnej, niedzielę można spisać na starty: kac, niedospanie, podróż powrotna, dodatkowe koszty związane z nową sukienką albo butami, torebką. Wieczór spędzony z ludźmi, których się nie zna albo nie lubi. Podpici wujkowie. Hałasujące dzieci. Żenujące zabawy ślubne. Rozumiem, że to może przeszkadzać, ale ja widzę wesela trochę inaczej! :)

Ślub

Pierwszą rzeczą, dla której lubię wesela, jest moment ślubu. Chociaż większość ludzi na świecie decyduje się wypowiedzieć przysięgę małżeńską (a niektórzy nawet kilka razy), dla mnie jest to nieodmiennie wzruszający moment, kiedy dwoje ludzi z pełną wiarą przyrzeka sobie, że będą się kochać i szanować przez całe życie. To jest odważne i piękne, zawsze mnie porusza, nawet  jeśli zupełnie nie znam Państwa Młodych.

Poznawanie nowych miejsc

Na drugi koniec Polski? Może warto przy okazji zrobić sobie małe wakacje i zostać w tym miejscu trochę dłużej? Kilka lat temu byłam na weselu we Francji i jakoś wcale nie narzekałam, że za daleko, za drogo i można przy okazji zahaczyć o Paryż :) Dzięki weselom poznałam kilka fajnych miejsc, w które pewnie bez okazji bym nie trafiła (na liście Sandomierz i... Piotrków Trybunalski). Do tego nietypowe sale weselne w starych pałacach, ale także w stodole.

Odrobina (albo trochę więcej) próżności

Cieszę się z każdego powodu, dzięki któremu mogę ubrać sukienkę, w której na co dzień nie chodzę i wcale nie czuję obowiązku kupowania za każdym razem nowej, bo te kilka, które mam, nadal bardzo mi się podoba, a okazje do ich noszenia są rzadkie. Ta, którą ubrałam na wesele kilka tygodni temu ma ponad 10 lat (i trzeba ją było zwęzić, he, he), ale nadal pozostaje jedną z moich ulubionych, chociaż założyłam ją zaledwie trzy razy. Jeśli kupienie nowej kreacji Was cieszy, zróbcie z tego święto, ale jeśli brakuje Wam ochoty i środków, to naprawdę nie jest obowiązek, prawdopodobnie nikt (lub prawie nikt) z gości jej wcześniej nie widział. Jeśli nie chcecie wydawać pieniędzy na sukienkę, kupcie nową szminkę albo lakier do paznokci, od razu poczujecie, że ten dzień jest bardziej wyjątkowy :)

Spotkania

Chyba mam dużo szczęścia: o ile rodzinne zjazdy wywołują równie negatywne uczucia jak wesela, ja lubię moją rodzinę i nie mam nic przeciwko temu, żeby się z nią spotykać. Często są to osoby dawno niewidziane lub w ogóle rzadko widywane, więc wymiana informacji „co u ciebie” może być bardziej interesująca, a odkrycie, że ciągle gramy na tych samych falach również przyjemne. Jeśli na weselu jest dużo moich znajomych, także fajnie z nimi pogadać.

Tort weselny

Czuję się trochę niezręcznie z powodu takiego wyznania, ale ja naprawdę się cieszę na weselne jedzenie (szczerze mówiąc, na każde jedzenie). Najczęściej jest całkiem niezłe i stanowi umiarkowaną niespodziankę.

Ostatnio urządziliśmy sobie małe zgadywanki: rosół czy krem z białych warzyw? (rosół). Będą kluski śląskie czy nie? (były). No i ukoronowanie wszystkiego: tort. I nawet jeśli rzadko mi smakuje (oszczędnościowe kremy i gruba warstwa masy cukrowej) to i tak nie mogę się go doczekać! A moment podania zazwyczaj ma jakąś wyjątkową oprawę, na którą również warto czekać.

Czy lubisz wesela?

A teraz na poważnie. O ile wszystko to, co pisałam wyżej jest prawdą, to czas na najważniejszy powód, dla którego lubię wesela. Narzeczeni, wręczając Ci zaproszenie, chcą, żebyś był(a) z nimi w tym jednym z najważniejszych dni w ich życiu i z nimi się cieszył(a). Często dają tym dowód, że jesteś dla nich ważna/y i chcą Cię wtedy mieć przy sobie: i ja uważam, że ten dowód zaufania dwóch osób jest najważniejszym powodem, dla którego warto polubić wesela, a nie na nie narzekać :)

Średnia

3.1

Oceń mój artykuł

Komentarze