Po jakim czasie od zaręczyn zacząć myśleć o ślubie?

19 wrzesień 2018
Dominika Zięba

Zaręczyny to pierwszy i kluczowy krok w długiej i wyczerpującej drodze do ołtarza. No właśnie, jak długiej? Czy istnieje czasowy wyznacznik, którym powinny kierować się przyszli małżonkowie? Czy czekanie w nieskończoność jest lepsze niż szybka, spontaniczna akcja? Ciężko udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

Naturalnym wydaje się być scenariusz, w którym po symbolicznym wręczeniu pierścionka narzeczeni czym prędzej udają się do kościoła czy urzędu, aby powiedzieć sobie sakramentalne tak. Niestety, nie jest to takie oczywiste i proste. Jest wiele czynników warunkujących okres oczekiwania pomiędzy zaręczynami a zaślubinami. Chodzi tutaj zarówno o ograniczenia wynikające z samej organizacji tego skomplikowanego logistycznie wydarzenia, jak również osobiste preferencje każdej pary.

Pierścionek, euforia i … zimny prysznic

Twój ukochany pada na kolana, Ty zalana łzami wzruszenia przyjmujesz pierścionek i oczyma wyobraźni widzisz siebie stąpającą dumnie do ołtarza w białej sukni z długim trenem. Może spodziewałaś się tego od dawna, może jesteś totalnie zaskoczona – to akurat nie ma żadnego znaczenia, ponieważ jeśli marzysz o ślubie, to wpadniesz w euforię, która będzie towarzyszyć Ci przez kolejne tygodnie.

Szczerze mówiąc, nawet jeśli zamążpójście nigdy nie było dla Ciebie życiowym celem to niesamowita moc pierścionka na palcu sprawi, że choć przez chwilę zapragniesz być częścią tego całego zamieszania. Wiem co mówię. Wielka jest siła sprawcza zaręczyn – czujesz, że chcesz teraz, już, natychmiast wypowiedzieć sakramentalne TAK i celebrować z najbliższymi to wyjątkowe wydarzenie. A jeśli w międzyczasie wybierzesz się z narzeczonym na targi ślubne, poprzymierzasz obrączki, zachwycisz się dekoracjami i pooglądasz suknie ślubne to... przepadłaś z kretesem.

Kiedy emocje pozwolą Ci choć na chwilę wrócić na ziemię, stwierdzisz, że czas zająć się konkretami i swoje pierwsze kroki skierujesz do miejsca, w którym chcielibyście zorganizować wesele. I co? Ściana. Zimny prysznic, ślubny nokaut. Brak wolnych terminów – przygotuj się, usłyszysz to jeszcze wiele razy. Możesz zarezerwować termin za półtora roku, niekiedy za dwa lata, może jeszcze dalej. Fotograf zajęty, zespół weselny ma przepełniony kalendarz, nawet makijażystka nie jest w stanie zagwarantować, że gdzieś Cię wciśnie. Myślisz sobie – obłęd, czyste szaleństwo. Taka jest ślubna rzeczywistość.

Ślub na spontanie?

Zasada jest prosta i brutalna – spontaniczność w organizowaniu ślubu i wesela jest niemożliwa. Oczywiście pod warunkiem, że macie choćby trochę sprecyzowane plany i wyobrażenia. Nie twierdzę, że w żadnym wypadku nie da się zorganizować uroczystości zaraz po zaręczynach, jednak wiąże się to z wykorzystywaniem półśrodków i wieloma kompromisami.

Najbardziej oblegane ślubne miesiące to oczywiście czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień – decydując się na ślub w innym terminie, macie zdecydowanie większe szanse na znalezienie czegoś, co sprosta Waszym oczekiwaniom. Kwestia wolnych terminów to nie wszystko – załatwienie formalności, szczególnie w przypadku ślubu kościelnego, to także czynnik, który uniemożliwia szybkie zamążpójście. Na same nauki przedmałżeńskie trzeba zarezerwować sobie około 2 miesięcy. Droga do ołtarza jest, jak widać, długa i kręta, a kościelne młyny mielą powoli...

Celebrowanie narzeczeństwa

Zaręczyny to krok w stronę małżeństwa – to niby oczywiste. Zadziwiające jest jednak to, że niektórzy podchodzą do tego zupełnie inaczej. Jestem przekonana, że każdy z Was zna parę, która od wielu lat pozostaje w narzeczeństwie i nie planuje w najbliższym czasie zmienić stanu cywilnego. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi na to pytanie jest pewnie bardzo wiele. Dla jednych oświadczyny to na tyle ważna deklaracja, że nie potrzebują dalszych kroków w kierunku małżeństwa. Dla innych – pierścionek na palcu to mało istotna kwestia, która nie determinuje żadnych zmian w życiu. Dużej grupie osób po prostu nie chce się uruchamiać ślubnej machiny, która zabiera mnóstwo czasu i energii.

Zapytacie w takim razie po co to robić? I jak to zwykle bywa w sprawach damsko-męskich – tutaj odpowiedź też nie będzie jednoznaczna. Bo tak robią wszyscy, bo tak wypada, bo jedna ze stron tego oczekuje. Zaręczny bez perspektywy ślubu to częste zjawisko.

Jak to wygląda w praktyce?

Najczęściej okres pomiędzy zaręczynami a ślubem wynosi około roku. Coraz częściej wydłuża się do dwóch lat, głównie ze względu na brak wolnych terminów w salach weselnych. Tak naprawdę tylko od Was zależy, jak długo będziecie gotowi czekać na Wasz wymarzony dzień.

A może rzucić to wszystko i lecieć do Las Vegas…? Szybki spontaniczny ślub, tylko On i Ona. Rozczaruję Was – musielibyście poczekać na wizę... :)

Średnia

3.3

Oceń mój artykuł

Zobacz także

07 listopad 2017

Komentarze

Już nie :)
~Arako 25 listopad 2019 11:41 odpowiedz
W artykule napisano że najbardziej oblegane miesiące do ślubu to : czerwiec -wrzesień. To tragedia , najwieksze upały, wszyscy zlani potem. Nie wiem jak tam w innych landach ale u mnie najwięcej wesel odbywa się w przeciętnym w temperaturę pażdzierniku. Co to za luksus zalany potem, 3 ręczniki ze sobą trzeba mieć latem. Przemyślcie to Noworzeńcy.
~promyk3486@wp.pl 29 wrzesień 2019 14:27 odpowiedz