Poznaj zwyczaje ślubne z dawnych lat!

26 maj 2019
Bartek Szynal

Ewolucja polskiego stroju ślubnego nieodłącznie wiąże się z burzliwymi dziejami naszego narodu. W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, szlachta traktowała ceremonię ślubną instrumentalnie.

Oczywiście to przypieczętowanie miłości zakochanych było istotą ceremonii, niemniej jednak dla szlachty ceremonia stanowiła szansę do manifestowania patriotycznej postawy.

Po okresie Złotego Wieku, w kraju pogrążonym w kryzysie, stan szlachecki przyodziewał strój polski przy okazji wesela, aby potwierdzić zaangażowanie w sprawy Rzeczpospolitej (notabene to właśnie beztroska postawa szlachty pośrednio doprowadziła do kryzysu). Tradycyjny strój polski powstał pod wpływem rozmaitych zapożyczenia ze wschodniej i zachodniej Europy, był to więc swoisty modowy eklektyzm. Chłopi nosili barwny strój ludowy, natomiast żupany i kontusze były zastrzeżone dla magnaterii. Zimą, podczas siarczystych mrozów ubierano się dodatkowo w ciepłe kożuchy.

Odmienny ubiór tylko potęgował różnice światopoglądowe między chłopstwem a szlachtą, co doskonale zobrazowało Wesele Wyspiańskiego. Podczas gdy w modzie zachodniej, na ślubach dominowały już fraki i angielskie żakiety, nad Wisłą próżno było szukać innowatorów, gotowych do złamania wielopokoleniowej tradycji. Charakterystyczną ozdobą wizerunku szlachciców był sarmacki wąs, uznawany wówczas za atrybut męskości.

Kiedy Rzeczpospolita zniknęła z europejskich i światowych map, na przekór zaborcom, weselni goście z dumą nosili tradycyjne stroje regionalne. W zaborze rosyjskim ukazało się nawet rozporządzenie zakazujące noszenia strojów określanych jako buntownicze, w obawie, że uroczystość weselna przerodzi się w propolską manifestację.

Biel nie od zawsze

Białą suknię ślubną, obecnie standardowa i wręcz obowiązkowa dla każdej panny młodej, po raz pierwszy założyła brytyjska królowa Wiktoria, wychodząc za księcia Alberta von Saschen-Coburga, w 1840 roku. Co ciekawe, to właśnie satynowa suknia zdobiona w białe koronki bardziej zaintrygowała tłum, niż fakt zawarcia małżeństwa przez osoby ze sobą spokrewnione (książę Albert był kuzynem królowej Wiktorii, jednak w tamtych czasach śluby kuzynostwa nie stanowiły nie należały do rzadkości).

Zainicjowany w Londynie trend wkrótce przywędrował na tereny Polski, a wraz z nim zwyczaj wyposażenia stroju panny młodej w coś nowego, coś starego, coś pożyczonego, coś niebieskiego.

Polacy nie gęsi…

Interesujący wydaje się obyczaj sprzedaży narzeczonemu własnoręcznie uszytej, lnianej koszuli w dzień przed zaślubinami. Narzeczona przychodziła z koszulą do domu pana młodego, a wykupienie koszuli inicjowało biesiadną noc, poprzedzającą zawarcie aktu małżeńskiego. Również Pan Młody obdarowywał swoją ukochaną nową koszulą. Anglosaskiej modzie zawdzięczamy białą suknię ślubną, garnitury i smokingi, jednak warto znać też polskie przesądy, w większości już niepraktykowane i zapomniane. Rzeczpospolita lasem i wsią stała, stąd wiele dawnych przesądów ślubnych związanych z naturą i ziołami.

Na Śląsku praktykowano wróżby, które miały za zadanie przewidzieć jakość pożycia małżeńskiego. Zawijano jarzębinę w koszulę i ugniatano aż do momentu, w którym pojawił się płyn, zgodnie z powiedzeniem: jeśli kropla była czerwona, będziemy mąż i żona, jeśli zieleniasta, miłość chwastem zarasta. Panny Młode otrzymywały od swoich przyjaciółek pleciony wieniec, z gałązek wierzby i rozmarynu.

Dzisiaj, w zglobalizowanym świecie, możemy błyskawicznie zaadaptować nowinki ślubne z praktycznie każdego zakątka globu, jednak warto pamiętać o obyczajach przodków, którymi zachłysnął się wspomniany wyżej Wyspiański.

Jest bowiem w słowiańskiej tradycji pierwiastek magii i tajemniczości, a znajomość dawnych obyczajów to ukłon w stronę naszych przodków... :)

Średnia

5.0

Oceń mój artykuł

Zobacz także

13 sierpień 2020
28 wrzesień 2018

Komentarze