Jak stworzyć listę gości weselnych i nie wywołać przy tym konfliktów?

12 lipiec 2019
Anna Boenish

W trakcie przygotować do ślubu jedną z istotnych spraw, które musimy przemyśleć i przedyskutować, jest lista gości. Myślę, że są to jedne z najtrudniejszych decyzji i kwestie sporne pomiędzy narzeczonymi, ale też rodzicami.

Tradycyjnie na wesele powinniśmy w pierwszej kolejności zaprosić rodzinę. Nieważne, że niektórych z jej członków nie lubimy albo nie widzieliśmy od lat. Później przyjaciele, znajomi, współpracownicy.

Tworzymy listy, pytamy o zdanie rodzinę, ustawiamy krzesła w taki sposób, żeby nie doszło do potencjalnych starć.

Ogranicza nas budżet i miejsce. Kłócimy się w swoich głowach, czy mimo że wypada zaprosić wujka Heńka, to naprawdę chcemy go mieć przy sobie w tym ważnym dniu? Czy na jego miejsce nie wolelibyśmy koleżanki z pracy, z którą spędzamy bardzo dużo czasu i dobrze się dogadujemy? No ale przecież wypada, trzeba, co sobie pomyślą... 

Istnieje przekonanie, że nieważne jaka by to rodzina nie była, nieważne jakie mamy z nią relacje i czy tak naprawdę się lubimy - wesele to spotkanie wszystkich krewnych. Jeśli nie dla nas, to dla naszych rodziców czy dziadków to wspaniała okazja do wspomnień, pretekst do odwiedzin.

Tylko jeśli wesele musi być pretekstem żeby się spotkać, to czy naprawdę ta więź jest aż tak silna? 

Wypada, trzeba, jakbyśmy mogli inaczej...

Nie jest dziwne, że między narzeczonymi i ich rodzinami często dochodzi do mocnej wymiany zdań w tej kwestii. Ja wiem, rozumiem, że tradycje są ważne, że pozory są istotne, że nie chcemy narażać się na obgadywanie, a co gorsza na kłótnie i pretensje, bo w końcu rodzinę mamy jedną.

Myślę jednak, że warto spojrzeć na to również z drugiej strony – czy stół, przy którym zasiądą osoby, nie powinien być tym, do którego z przyjemnością będziemy podchodzić? Czy osoby, których nie widzieliśmy lata, prócz tego, że mówimy per ciociu, to ludzie których naprawdę chcemy mieć przy sobie w tym ważnym dniu?

Nie chodzi mi tutaj w żadnym wypadku do namawiania was do wyjechania w dwójkę na Karaiby i wzięcia potajemnego ślubu. Nie namawiam do skłócania ze sobą rodziny, wywoływania konfliktów narzeczeńskich, stawiania bliskich osób w niekomfortowych sytuacjach. Chcę wam zaproponować przemyślenie tej kwestii i wyciągnięcie wniosków, które pozwolą na lepsze spędzenie tego cudownego dnia. 

Co z rodzicami Młodej Pary?

Biorąc ślub, nie tylko wy zaczynacie tworzyć nową rodzinę. Tak naprawdę jest to połączenie dwóch już istniejących rodzin, które będą ze sobą funkcjonować.

O relacjach z rodzicami pisałam już  tutaj i mówiłam tam o stawianiu granic. Stawianie ich w relacjach jest jedną z podstawowych rzeczy, których moim zdaniem trzeba nauczyć się, zaczynając tworzyć własną rodzinę. To małżeństwo to początek wspólnego życia, na waszych zasadach, kompromisach. To związek pełen zaufania, miłości i nawet jeśli trzeba – tworzenia nowych tradycji. Zaczynacie być osobną jednostką i decydować o sobie samych jeszcze bardziej niż wcześniej. 

Czasami zdarza się tak, że rodzice finansują całość lub część wesela. Czy mają oni wtedy prawo głosu do tego kogo zaprosić a kogo nie? Zdarzają się sytuacje, w których tak właśnie się dzieje.

Jak tego uniknąć? Możemy nie przyjmować pomocy, możemy pójść na kompromis, możemy postawić na swoim – niezależnie od tego co zdecydujemy, niech będzie to wasza wspólna decyzja. Niech ludzie z którymi wiążą was tylko więzy krwi nie będą przyczyną pierwszych poważniejszych sprzeczek, jeszcze zanim wejdziecie w drogę małżeństwa. 

Kiedy nie jest tak, jak być powinno

Wiecie, dużo mówi się o aplikacjach, różnych sposobach na tworzenie listy gości. Jest dużo artykułów jak ją sporządzić, jak się dogadać, jakimi wskazówkami się kierować, żeby nie było to nieprzyjemne doświadczenie. Oczywiście, to jest super! Każda pomoc w organizacji tak dużego wydarzenia jest na miarę złota i bardzo cieszy mnie fakt, że inne osoby chcą dzielić się swoją wiedzą i upraszczać życie przyszłym parom młodym. Możecie o tym przeczytać np. tu i tu

Tylko niestety życie nie zawsze wygląda tak kolorowo. Czasami nasze relacje z rodzicami nie są dobre, czasami nie ma ich w ogóle, czasami są wręcz toksyczne. Zdarza się i należy o tym powiedzieć, że nie wyobrażamy sobie właśnie mamy czy taty na naszym ślubie, z różnych powodów. Alkoholizm, brak zaufania, manipulacje, złe kontakty wynikające z traum z dzieciństwa, poczucie wstydu, nieprzyjemne wspomnienia, rozwód. Cokolwiek by to nie było, nie chcę żebyście się tego wstydzili. Tak się zdarza i mimo że jest to bardzo przykre, również przy decyzji kto będzie z nami w trakcie przyjęcia i ceremonii, trzeba uwzględnić te przypadki.

A tutaj pojawiają się zazwyczaj problemy.  Jeśli ty albo twój partner jesteście w takiej sytuacji, dobrze gdybyście porozmawiali o tym wcześniej. W takim momencie wsparcie będzie nieocenione. Samo przyznanie się przed sobą, że nie chcemy żeby nasi rodzice uczestniczyli w tym szczególnym czasie może być trudne. Możemy czuć się źle, mieć do siebie pretensje, myśleć, że byłby to cios poniżej pasa. Mimo złych konfliktów często jesteśmy mocno emocjonalnie związani z naszymi rodzicami, a w naszej kulturze jesteśmy ciągle przekonywani, że rodzice, mimo wszystko, zasługują na nasz szacunek tylko z tego względu, że są naszymi rodzicami. Nawet jeśli ten szacunek jest jednostronny. 

Powtórzę to jeszcze raz – zachęcam was do rozmów. Do dbania o relacje, rozwiązywania konfliktów, bycia blisko samych siebie, zrozumienia.

Pamiętajcie również, że ślub i wesele to wejście w nowy etap. Etap budowania nowej rodziny, wzajemnego wsparcia, a ślub jest tylko tego początkiem. Macie prawo czuć się tam komfortowo, spędzić ten czas z ludźmi, którzy sprawiają, że się uśmiechacie. Być szczęśliwi i mimo trudnych decyzji, czuć się dobrze. 

 

Temat gości weselnych poruszaliśmy również w tych tekstach:

Transport i nocleg dla gości weselnych
Ślub bez gości?!
Upominki dla gości weselnych
Czego nie lubią goście weselni?
Księga gości weselnych - jaki masz wybór?
Jak usadzić gości na weselu?
Historie i wpadki gości

Średnia

0.0

Oceń mój artykuł

Zobacz także

Komentarze